Dziś postaramy się rozwiązać zagadkę jak to się stało, że mamy dziś polskie serwisy kawowe, mimo, że te zazwyczaj stały w gablotach i zbierały kurz, a kawę lub raczej to co ją nazywano piło się ze szklanki. Odpowiedź na to pytanie jest banalna. Po prostu kolejny absurd PRL. Ale jak to się stało?
Do Polski kawa trafiła prawdopodobnie z Turcji za sprawą wycieczek Turków do naszego kraju nie koniecznie w celach turystycznych. Geneza jej pojawienia się nie była zatem zbyt pozytywna co za tym idzie podchodzono do tej nowości niezbyt ufnie. W końcu był to trunek pogan ze wschodu. Z biegiem czasu i kolejnymi pokoleniami pamięć o pochodzeniu ustępowała modzie panującej za zachodnimi granicami za czym zawsze tęskno spoglądała polska szlachta. W XIX wieku kawa była już modnym napojem, który szczególnie lubiany był wśród zamożnych rodzin. Wynikało to wprost z faktu, że był to towar luksusowy, niedostępny dla mniej majętnej części społeczeństwa. Ta natomiast chcąc się upodobnić i powielać zwyczaje panujące u szlachty musiała sobie znaleźć substytut drogiego trunku. Pijano zatem kawy zbożowe. Żytnią, pszenną, jęczmienną, ale również wytwarzane z buraków cukrowych czy cykorii. Niewiele miało to wspólnego z prawdziwą kawą, ale pozwoliło na rozwój kultury picia kawy wśród niższych klas społecznych. Kawy parzono i podawano na wiele sposobów. Wśród bogatych pojawił się nawet specjalny rodzaj służby, tak zwana kawiarka. Kawę trzeba było w czymś podawać zatem wraz z nią przywędrowały do nas z zachodu serwisy kawowe. W krajach takich jak Niemcy czy Francja od lat produkowano wysokiej jakości porcelanę zatem i u nas nie mogło być inaczej.
I takim oto sposobem na salony zaczęły wchodzić polskie serwisy kawowe. Z początku były to oczywiście produkcje zagraniczne, ale że rynek nie znosi próżni zaczęto je produkować także w Polsce. Rozwój kultury picia kawy wiązał się również z pojawieniem pierwszych kawiarni. Pierwszy taki lokal powstał prawdopodobnie w bogatym wtedy Gdańsku. Lokale takie nazywano kafehausami. W Warszawie pierwszą kawiarnię otworzył francuz Henri Duval w 1724 roku. Po stu latach w stolicy funkcjonowało już ponad 200 kawiarni. W 1882 roku powstałą w pierwsza w Polsce palarnia kawy „Pluton”. Wcześniej wypalano kawy domowymi metodami zazwyczaj z kiepskim skutkiem. I tak kultura picia, podawania i produkcji kawy rozwijała się w najlepsze. Z nią z początkiem XX wieku pojawiły się znane nam do dziś manufaktury porcelany, a wraz z nimi rodzime serwisy kawowe. Wtedy jeszcze mające niewiele wspólnego z tym co produkowano w latach 50tych i 60tych. Polskie serwisy kawowe nawiązywały oczywiście stylistyką i zdobieniami do porcelany zachodniej, bo taka byłą moda i potrzeby rynku. Kres kawowego prosperity przyniosła wojna siejąca spustoszenie w każdej gałęzi gospodarki. Nie było inaczej także w tym przypadku.
Drugim zabójcą tradycji kawowej był PRL. To właśnie dzięki powojennym włodarzom zawdzięczamy z jednej strony zanik tradycji parzenia kawy na różne sposoby i podawania jej w serwisach kawowy i nauczenia obywatela picia kawy z polskiej szklanki, a z drugiej pojawienie się nowoczesnych serwisów kawowych w czasie odwilży lat 50tych i 60tych. Ze wszystkich sił starano się zniechęcić do zachodniego stylu bycia i oduczenia społeczeństwa praktyk z tym wiążących się. Kolejną kwestią były wszechobecne braki. W szczególności towarów luksusowych jakim była kawa. Powróciły zatem do łask kawy zbożowe, a to co było sprzedawane pod nazwą kawa, zalewano je ponownie przynajmniej raz wrzątkiem. W zależności od regionu ponowne zalewanie fusów wrzątkiem, było różnie nazywane jak np. dolewajką. Powstałą zatem nowa socjalistyczna tradycja picia kawy. Zabieg ten spowodował, że porcelana do picia kawy stała się zbędna, a ten kto ją posiadał i pijał z powodu wysokiej ceny kawy musiał być zatem uważany za majętnego. I tak samo jak setki lat wcześniej polska szlachta chcąc upodobnić się do zachodnich szlachciców nabywała drogą porcelanę tak i zwykli obywatele PRL chcąc się upodobnić do bardziej majętnych obywateli PRLu. I tak i tu nie trzeba było czekać na odpowiedź rynku. Polscy producenci porcelany wyszli naprzeciw tym potrzebom i dzięki temu zawdzięczamy sporą ilość różnego rodzaju polskich serwisów kawowych z czasów PRL. Często takich, które nigdy nie widziały kawy na żywo i nigdy nie wyszły z gabloty w innym celu niż czyszczenie.
Serwis „Opole” Tułowice
Filiżanka ręcznie malowana i wypalana w piecu ceramicznym Dr.Plagi
Serwis „Ida” Wincenty Potacki Ćmielów
Serwis Prometeusz proj. Danuty Duszniak
Filiżanka serce z dłoni Rzecz- Pospolita Sztuka Użytkowa Dominika Burdy
Serwis „Aldona” proj. Józef Wrzesień
Kolekcja porcelany polskiej
Filiżanka ręcznie malowana i wypalana w piecu ceramicznym Kajman
Zbiór kolekcji porcelany Rzecz- Pospolita Sztuka Użytkowa
Serwis „Tomek” proj. Jerzy Steckiewicz – Wałbrzych
Filiżanka ręcznie malowana i wypalana w piecu ceramicznym Humbak
Serwis do kawy “Joanna” proj. Wincentego Potackiego
Serwis kawowy Aldona Kwiatogal
Serwis kawowy „Regina” Zakładu Porcelany i Porcelitu w Chodzieży
Gdańska porcelana malowana ręcznie i wypalana w piecu ceramiczny. Można z niej bezpiecznie jeść i myć ją w zmywarce. Posiadamy badania dopuszczające ją do kontaktu z żywnością.
Nowoczesna porcelana tworzona ręcznie z pasją przy wykorzystaniu starych technik stosowanych przez lata przy zdobieniu miedzy innymi porcelany Opolskiej dostępnej w Cepelii na terenie całego kraju. Dzięki naszym wyrobom udekorujesz swój stół w unikatowe, ręcznie malowane filiżanki, kubki i talerze. Nasza porcelana z powodzeniem może służyć jako ozdoba kiedy powiesisz ręcznie malowane talerze na ścianie lub jako porcelana użytkowa z której będziesz pić co dzień poranną kawę. Świetnie sprawdza się też jako nietuzinkowy prezent w formie zestawu filiżanek do kawy lub ręcznie malowanego talerza na ścianę.
Polskie serwisy kawowe i ich tajemnica
Serwis kawowy „Krokus”- Ćmielów
Dziś postaramy się rozwiązać zagadkę jak to się stało, że mamy dziś polskie serwisy kawowe, mimo, że te zazwyczaj stały w gablotach i zbierały kurz, a kawę lub raczej to co ją nazywano piło się ze szklanki. Odpowiedź na to pytanie jest banalna. Po prostu kolejny absurd PRL. Ale jak to się stało?
Do Polski kawa trafiła prawdopodobnie z Turcji za sprawą wycieczek Turków do naszego kraju nie koniecznie w celach turystycznych. Geneza jej pojawienia się nie była zatem zbyt pozytywna co za tym idzie podchodzono do tej nowości niezbyt ufnie. W końcu był to trunek pogan ze wschodu. Z biegiem czasu i kolejnymi pokoleniami pamięć o pochodzeniu ustępowała modzie panującej za zachodnimi granicami za czym zawsze tęskno spoglądała polska szlachta. W XIX wieku kawa była już modnym napojem, który szczególnie lubiany był wśród zamożnych rodzin. Wynikało to wprost z faktu, że był to towar luksusowy, niedostępny dla mniej majętnej części społeczeństwa. Ta natomiast chcąc się upodobnić i powielać zwyczaje panujące u szlachty musiała sobie znaleźć substytut drogiego trunku. Pijano zatem kawy zbożowe. Żytnią, pszenną, jęczmienną, ale również wytwarzane z buraków cukrowych czy cykorii. Niewiele miało to wspólnego z prawdziwą kawą, ale pozwoliło na rozwój kultury picia kawy wśród niższych klas społecznych. Kawy parzono i podawano na wiele sposobów. Wśród bogatych pojawił się nawet specjalny rodzaj służby, tak zwana kawiarka. Kawę trzeba było w czymś podawać zatem wraz z nią przywędrowały do nas z zachodu serwisy kawowe. W krajach takich jak Niemcy czy Francja od lat produkowano wysokiej jakości porcelanę zatem i u nas nie mogło być inaczej.
Serwis kawowy „Płaski” Ćmielów
I takim oto sposobem na salony zaczęły wchodzić polskie serwisy kawowe. Z początku były to oczywiście produkcje zagraniczne, ale że rynek nie znosi próżni zaczęto je produkować także w Polsce. Rozwój kultury picia kawy wiązał się również z pojawieniem pierwszych kawiarni. Pierwszy taki lokal powstał prawdopodobnie w bogatym wtedy Gdańsku. Lokale takie nazywano kafehausami. W Warszawie pierwszą kawiarnię otworzył francuz Henri Duval w 1724 roku. Po stu latach w stolicy funkcjonowało już ponad 200 kawiarni. W 1882 roku powstałą w pierwsza w Polsce palarnia kawy „Pluton”. Wcześniej wypalano kawy domowymi metodami zazwyczaj z kiepskim skutkiem. I tak kultura picia, podawania i produkcji kawy rozwijała się w najlepsze. Z nią z początkiem XX wieku pojawiły się znane nam do dziś manufaktury porcelany, a wraz z nimi rodzime serwisy kawowe. Wtedy jeszcze mające niewiele wspólnego z tym co produkowano w latach 50tych i 60tych. Polskie serwisy kawowe nawiązywały oczywiście stylistyką i zdobieniami do porcelany zachodniej, bo taka byłą moda i potrzeby rynku. Kres kawowego prosperity przyniosła wojna siejąca spustoszenie w każdej gałęzi gospodarki. Nie było inaczej także w tym przypadku.
Filiżanka – Rzecz Pospolita Sztuka Użytkowa
Drugim zabójcą tradycji kawowej był PRL. To właśnie dzięki powojennym włodarzom zawdzięczamy z jednej strony zanik tradycji parzenia kawy na różne sposoby i podawania jej w serwisach kawowy i nauczenia obywatela picia kawy z polskiej szklanki, a z drugiej pojawienie się nowoczesnych serwisów kawowych w czasie odwilży lat 50tych i 60tych. Ze wszystkich sił starano się zniechęcić do zachodniego stylu bycia i oduczenia społeczeństwa praktyk z tym wiążących się. Kolejną kwestią były wszechobecne braki. W szczególności towarów luksusowych jakim była kawa. Powróciły zatem do łask kawy zbożowe, a to co było sprzedawane pod nazwą kawa, zalewano je ponownie przynajmniej raz wrzątkiem. W zależności od regionu ponowne zalewanie fusów wrzątkiem, było różnie nazywane jak np. dolewajką. Powstałą zatem nowa socjalistyczna tradycja picia kawy. Zabieg ten spowodował, że porcelana do picia kawy stała się zbędna, a ten kto ją posiadał i pijał z powodu wysokiej ceny kawy musiał być zatem uważany za majętnego. I tak samo jak setki lat wcześniej polska szlachta chcąc upodobnić się do zachodnich szlachciców nabywała drogą porcelanę tak i zwykli obywatele PRL chcąc się upodobnić do bardziej majętnych obywateli PRLu. I tak i tu nie trzeba było czekać na odpowiedź rynku. Polscy producenci porcelany wyszli naprzeciw tym potrzebom i dzięki temu zawdzięczamy sporą ilość różnego rodzaju polskich serwisów kawowych z czasów PRL. Często takich, które nigdy nie widziały kawy na żywo i nigdy nie wyszły z gabloty w innym celu niż czyszczenie.